Release the Kraken !
Epidemia z pewnością dotyka nas wszystkich. Z dnia na dzień nasze życia, zwyczaje, codzienne czynności zmieniły się nie do poznania. Z oczywistych przyczyn nie mogę zajrzeć do żadnego baru; wszystkie zostały zamknięte. Mam materiał na jeszcze jeden wpis, możemy sobie wspólnie umilić czas i wyobrazić wieczorny wypad do lokalu. Odrobina wyobraźni i znowu jest normalnie…
Kraken
Obieram współrzędne na Śródmieście, ulica Poznańska, prawie na rogu z Wilczą. Zima chyli się ku końcowi, a ja ten wieczór chcę spędzić w tropikach. Wsiadam więc w autobus i jadę upolować dobry rum, w skrócie rumbus tropikalny. Pełen entuzjazmu wpadam do Kraken Rum Baru, a tam rozpływam się wśród tłumu… Lokal jest przepełniony, z trudem znajduję jedno wolne miejsce przy barze. Grzeczniutko siadam i toczę nierówną walkę ze wszystkimi samcami alfa tego miejsca, walkę o zamówienie odrobiny złotej cieczy. W ogromnym gwarze, ruchu i napięciu w końcu udaje mi się nawiązać kontakt z kapitanem tego statku, Panem barmanem. Pytam o butelki od Velier (poruszyłem ten temat tu) co niestety powoduje u Pana barmana konsternację, a u mnie samoczynne opadanie kącików ust. Coż… lecimy do Kolumbii…
Dictador XO Insolent
Dictador Insolent Dictador Insolent
Dictador to marka kolumbijska. Ze wstydem stwierdzam, że dla mnie Kolumbia to kokaina, FARC, kartel z Medellin, Pablo Escobar, kartel z Cali (ech ten Narcos…) i piłkarz, któremu zawsze zazdrościłem bogactwa owłosienia na głowie Valderama. Rumy Dictador powstają w Cartagenie, malowniczym mieście nad Morzem Karaibskim. Dictador Insolent leżakuje w beczkach po sherry i porto. Beczki te są w trakcie leżakowania opróżniane, wypalane (dodatkowa karmelizacja) i ponownie napełniane co ma wydobyć z nich maximum aromatów.
Nos: banan, wanilia, kakao, kawa, toffi, szczypta ananasa , odrobinę alkoholowy.
Usta: kakao, kawa, mleczna czekolada, rodzynki, daktyle.
Finisz trochę pieprzny, nieco tytoniowy, dla mnie odrobinę za krótki, czego bardzo żałuję bo ten rum to PETARDA świetny balans, można pić i pić…
Zabić diabła, czyli Kill Devil z Gwatemali

O rumach z serii Kill Devil wspomniałem już w swoim poprzednim wpisie (o tutaj). Tym razem produkt z Gwatemali, z destylarni D.A.R.S.A. Można śmiało powiedzieć, że nie jest to znana w świecie alkoholi destylarnia. Gwatemala słynie z rumów Zacapa, ciekawie będzie spróbować czegoś niszowego. Mój diabeł jest rumem “single cask” czyli z pojedynczej beczki. Takich butelek jak na zdjęciu rozlano 162, więc jest to bardzo limitowana pozycja. 10 lat w beczce (niestety nie wiem jakiej, obstawiam po bourbonie) i moc 46% zapowiada dobry trunek. Już czuję w kościach tę Gwatemalską dżunglę 🙂
Nos: aceton, rozpuszczalnik, wanilia, całkiem intensywny, odrobinę słodki.
Usta: wanilia, orzechy, kakao, kawa, raczej wytrawny, pieprzny.
Finisz: ostry, mocno pieprzny z posmakiem dębiny. Beczka musiała być po bourbonie. Na pewno gorzej zbalansowany niż Dictador.
Dos Maderas Seleccion
Czas miło upływa odwrotnie proporcjonalnie do ilości ludzi w barze. Gwar nie ustaje, a kapitan polewa coś lżejszego. Po dwóch poprzednich pozycjach schodzimy nieco z tonu. Rum Dos Maderas Seleccion to blend rumów z Barbadosu i Gujany, które to później dojrzewają jeszcze w Jerez w Hiszpanii. Rumy z Barbadosu i Gujany leżakują w beczkach po bourbonie, a w Hiszpanii odpoczywają sobie w beczkach po sherry (Pedro Ximenez). Moc 42 % (niby jest to moc beczki – sporo z niej wywietrzało). Brzmi ciekawie, przekonajmy się co kryje kieliszek.

Nos: niezbyt lotny, bardziej wytrawny niż Dictador, słodszy niż Kill Devil, czerwone owoce, trochę rodzynek.
Usta: wyraźny wpływ sherry, rum jest słodki, czuć rodzynki, dojrzałe maliny, wchodzi też wanilia i pieprzność.
Finisz zawodzi, jest krótki, więc ciach!
Admiral Rodney
Do knajpy przybywa piratów. Pan barman serwuje mi coś z własnego polecenia. Nie pozostaje mi nic innego jak skorzystać, a następnie opuścić pokład. Admiral Rodney uśmiecha się do mnie z butelki i pozdrawia z karaibskiego kraju Saint Lucia, o którym nigdy w życiu nie słyszałem. Zakładam, że Pan admirał dawno temu skopał czyjeś tyłki czym zasłużył sobie na nazwę rumu. Na wyspie działa jedna destylarnia pozyskująca melasę do produkcji rumu z Gujany. Admirał dojrzewał w beczkach po bourbonie przez około 12 lat (brak dokładnych informacji) i grzeje nasze gardełka mocą 40%.

Nos: faktycznie jest bourbonowy, wanilia, karmel, niezbyt lotny.
Usta: toffi, karmelki, miodowy, bardzo pieprzny.
Finisz: całkiem długi, słodki, ciągle karmelowy i pieprzny. Ogólnie średniak, ale zachęca do poznania rodziny admirała.
Było miło, ale na tym koniec. Podsumowując wieczór – wygrał Dictador, drugi Diabeł, trzeci Admirał i ostatni Dos Maderas. Co do knajpy… byłbym krytyczny, ale ponieważ siedzimy wszyscy w domach to napiszę jedynie, że jest to miejsce na niezobowiązującego drinka, piwo, no i może rum.
Następny bar po epidemii, salut !
Write a Reply or Comment