Jaki alkohol kupić na prezent ?

Alkohol na prezent – co wybrać żeby wybrać dobrze.
Jaki alkohol kupić na prezent ? Co jakiś czas widuję w pobliskim markecie zagubioną Panią albo Pana zastanawiających się jaki alkohol będzie najlepszy na prezent. Sprzedawcy (przynajmniej Ci marketowi) nie koniecznie się specjalizują w tej materii. Stąd właśnie pomysł na niniejszy wpis. Drugą motywacją jest prośba mojego taty “weź mi kup coś fajnego na kiedyś na prezent”, która utwierdziła mnie w istnieniu problemu.
Na alkoholu można się znać albo nie. Wszystko według potrzeb. Z całą pewnością butelka jest jednym z klasycznych pomysłów prezentowych. Postaram się podpowiedzieć co warto kupić żeby nasz podarunek nie wyglądał na sprawiony “na odwal się” i żeby obdarowanej osoby wręcz nie obrazić.
Wódka
Czasy kiedy Smirnoff czy Finlandia komuś imponowały minęły bezpowrotnie. Segment wódek wchodzi w etap kraftowej rewolucji, podobnie jak wcześniej piwa. Na rynku dostępne są jakościowe produkty regionalne i właśnie takie polecam na prezent. Wyroby te nie tylko potrafią zaskoczyć opakowaniem, wyglądem butelki, ale przede wszystkim pod względem smaku biją na głowę wódki korporacyjne. Tym samym odczarowuje się PRLowski mit, że wóda ma kopać i tyle. Bohaterowie filmu “Kariera Nikosia Dyzmy” przekonali by się, że wódkę jednak można pić ciepłą. Nie jestem fanem gatunku aqua vitae, ale wystarczy polecić produkty Wolf & Oak, Miler czy kultowy już Młody ziemniak żeby zadowolić każdego entuzjastę.

Whisky
Jeśli nie obdarowujemy konesera to pójdzie gładko. Kiedyś na pewexowych półkach królował ówczesny symbol luksusu – czerwony Johnnie Walker, który dziś niezbyt dumnie występuje na półkach Biedronek i Lidlów. Nie polecam zatem takiego zakupu. Na prezent, do posmakowania, degustacji ze znajomymi świetnie nada się whisky słodowa czyli single malt. Nie będę się rozwodzić na temat pochodzenia (whisky produkowana jest w wielu krajach i każda ma inny charakter) i leżakowania (różne beczki), bo można z tego zrobić doktorat. Jak już wspomniałem wybierzmy whisky single malt. Przyjrzyjmy się jednak etykiecie. Na szkockiej będzie wskazany region, z którego pochodzi. Jeśli nie chcemy komuś zaserwować smaku kawałka asfaltu z nie czyszczonego od 20stu lat grilla wujka Heńka, gdzie całość polana byłaby smołą ze szczyptą soli, to nie kupujmy whisky single malt z regionu “Islay”. W cenie są pozycje z oznaczeniem “non-chill filtered” i “natural colour”, ale na to zwracają uwagę już bardziej obyci w świecie whisky konsumenci. Śmiało można stwierdzić, że większość single maltów się nada. W kręgu whiskey amerykańskiej czy irlandzkiej w zasadzie nie ma pułapek (dla ułatwienia w tych przypadkach bardziej kierowałbym się ceną, bardzo upraszczając im droższe tym lepsze). Z wyglądu natomiast świetnie prezentują się takie butelki jak Dalmore czy amerykański właśnie Blanton’s lub Maker’s Mark. Co do ostatniej prośby taty to kupiłem jeden z produktów firmy Compass Box, która nie zawodzi jakością.

Cognac/armagnac
Koniak wydaje się być dobrym pomysłem. Budzi pozytywne skojarzenia z luksusem, trunkiem dystyngowanym. Taki prezent to zawsze strzał w dziesiątkę. Ja jednak, z racji profilu bloga, skupię się na armaniakach. Czym są armaniaki napisałem tu https://barmaniac.eu/armaniak-czyli-co-i-jak-armagnac-whats-it-all-about/. Przede wszystkim armaniak to wyrób tradycyjny, bardzo rzemieślniczy. Szczególną zaletą armaniaku w kontekście prezentowym są edycje rocznikowe, to znaczy z rocznikiem na butelce odpowiadającym dacie zbioru winogron. Na rynku dostępne są wszystkie roczniki poczynając od okresu pierwszej wojny światowej (tutaj sam do siebie robię wielkie WOW!). Oczywiście są roczniki lepsze i gorsze (podobnie jest w świecie wina). Te szczególnie godne polecenia (kolejność od najlepszych w dół) to: 1990; 1982; 1989; 1988; 2009; 1985; 1986; 1995; 1996; 2000. W mojej ocenie armaniak prezentuje na obecnym rynku alkoholi mocnych najlepszy stosunek jakości do ceny.

Rum/tequila/gin
Darujmy sobie Bacardi czy Captain Morgan, to rumy do drinków. Jeśli chcemy przysłużyć się fanowi rumu musimy wybrać rum leżakowany w beczkach przynajmniej ładnych parę lat. Ron Zacapa 23, Dictador czy Appleton Estate (i wiele innych oczywiście) z pewnością zagwarantują nam trafiony prezent.
Tequilę potraktuję przewrotnie. Jeśli chcemy uszczęśliwić fana tegoż trunku to kupmy mezcal. Jest to mało popularna w Polsce i nie łatwo zresztą dostępna wersja destylatu z agawy. Ma charakter bardziej rzemieślniczy, w smaku bardziej esencjonalna, a dla mnie to zawsze jest w cenie.
Gin – ponoć uwielbiany przez brytyjską królową. Ja z przykrością stwierdzam, że na ginie się nie znam i rzetelnej porady dać nie potrafię. Za to mój przyjaciel gustujący w jałowcowych aromatach rzecze tak: Monkey 47, z ogórkiem Hendricks, z cytrusami Tanqueray no. 10 i do tego William Chase i Botanist. No i niech tak zostanie.

Wina
Kilkadziesiąt krajów razy kilka regionów w każdym pomnożyć przez kilkadziesiąt szczepów winorośli pierwiastkowane pogodą w danym roku w danym regionie. Do tego jeszcze dojrzewanie win w różnych rodzajach drewnianych beczek… To wszystko ma znaczenie dla smaku i jakości finalnego produktu. Lubię wypić lampkę dobrego wina z żoną czy przyjaciółmi, ale nie jestem w stanie posiąść wystarczającej wiedzy żeby samodzielnie wybierać te dobre. Tu z pomocą przychodzi nowoczesność i świetne aplikacje (vivino, wine searcher), które szybko pomogą ustalić co właściwie kupujemy. Dzięki licznym opiniom, które są tam zamieszczane, wybór będzie szybki, łatwy i przyjemny. Możemy przez to nie kupić złego wina za 100 zł, a kupić dobre za 35 zł.
Na tym koniec – do następnego wpisu 🙂
Write a Reply or Comment