Darroze – degustacja armaniaków
Czasami życie dziwnie się układa. Miałem przyjemność wymienić kilka zdań z producentem i personą świata armaniaków Marc’iem Darroze zanim w ogóle spróbowałem jego produktów. Minęło kilka miesięcy i znowu mam kontakt z Darroze. Tym razem jednak chodzi już o same armaniaki, czyli to co jest w mojej przygodzie najważniejsze.
Jak to w świecie armaniaków bywa marka Darroze to przedsięwzięcie rodzinne. Tym razem historia zaczęła się w restauracji rodziny Darroze, kiedy to od lat 30-tych XX w. ojciec Francisa Darroze zaczął serwować ukryte skarby Gaskonii. Francis Darroze jeszcze mocniej skoncentrował się na wyszukiwaniu lokalnych destylarni, wydobywając z małych piwniczek na światło dzienne wspaniałe armaniaki. Jego syn, Marc, którego już poznaliśmy (o właśnie tutaj: https://barmaniac.eu/marc-darroze-armaniak-okiem-mistrza/) przejął schedę po ojcu, podnosząc odkrywanie niezwykłych smaków do rangi sztuki.
Marc Darroze aktualnie oferuje 4 rodzaje produktów:
- Biologic – armaniaki organiczne, głównie produkowane ze szczepu winogron Folle Blanche;
- Les Grands Assemblages – czyli wybitne blendy, armaniaki mieszane o oznaczeniach wiekowych 8; 12; 20; 30; 40; 50 i 60 lat;
- Luxe Gascon – wyjatkowe wydania najstarszych armaniaków jakimi dysponuje Marc Darroze;
- The Unique Collection: rocznikowe wydania lokalnych producentów, wyselekcjonowane i zabutelkowane często na wyłączność przez Darroze.
Tym razem udało mi się upolować butelki z serii Les Grands Assemblages w wersji 8-letniej, 20-letniej i 50-letniej (wszystkie o mocy 43 %) oraz butelkę z serii The Unique Collection rocznik 1998 z posiadłości De Martin.

Degustacja
Zasadnym wydaje się stopniowanie w górę, więc całą zabawę zaczynam od najmłodszego armaniaku Les Grands Assemblages w wersji 8-letniej:
Nos: lekki, świeży, wyczuwalne winorośla, świeże śliwki, kwiaty (cały czas mam problem z rodzajem kwiatów… chyba muszę umówić wizytę u florysty), odrobina tymianku i cytrusów.
Usta: nic złożonego, nieco alkoholowy, pieprzny, czuć białe wino, śliwki i kwiaty.
Finisz: całkiem długi jak na tak młody armaniak, zdecydowanie pieprzny, delikatnie herbaciany.
W drugiej kolejności Les Grands Assemblages w wersji 20-letniej:
Nos: wanilia, cukierki krówki, ciasteczka maślane, świeże morele, brzoskwinie i śliwki.
Usta: deserowy, oleisty, maślany, waniliowy, ciasto drożdżowe, szarlotka i toffi.
Finisz: średnio długi, słodko-gorzki, lekkie taniny, suszone morele.
W tym miejscu fajnie jest zderzyć dwie pozycje w tym samym wieku. W szranki z mieszanym armaniakiem staje armaniak rocznikowy 1998 z posiadłości De Martin, zabutelkowany w 2018 roku o mocy 48,7 %:
Nos: toffi, bardzo wyraźna marmolada pomarańczowa, brzoskwinie z puszki, herbatniki i lukrecja.
Usta: bardzo intensywny smak, eksplozja toffi, pieprz, lekko kwiatowy, na dalszym planie cytrusy i ten dżem pomarańczowy…
Finisz: długi, taniny, suszone śliwki, daktyle, pieprz.
Na początku myślałem, że mieszany armaniak jest na tyle dobry, że sprosta swojemu przeciwnikowi. Szybko jednak drugi zawodnik pozbawił mnie złudzeń i jakże pozytywnie zaskoczył. Jest lepszy w każdym aspekcie. Tym samym odkryłem perełkę z małej, 3,5 hektarowej posiadłości De Martin.

Na koniec armaniak z serii Les Grands Assemblages w wersji 50-letniej:
Nos: mniej lotny niż poprzednicy, słodkawy i głęboki, drewno, kakao.
Usta: zaskoczył słodyczą, wyraźny aromat skóry, suszone figi, kakao, drewno cedrowe, migdały.
Finisz: długi, właśnie na taki liczyłem i dokładnie to dostałem, drewno, skóra, tytoń i przyjemne, delikatne taniny.
Reasumując, najstarszy z próbowanych armaniaków był zupełnie inny od reszty, ale i najbardziej dla mnie satysfakcjonujący.

Marka Darroze jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych firm z Gaskonii. Spotkałem się z opinią, że mają najlepszą selekcję rocznikowych armaniaków w ogóle. Butelki są eleganckie, z raczej surowymi, ale gustownymi etykietami. Zawartość… W zakresie tego co dane mi było dotychczas spróbować są to faktycznie produkty z najwyższej półki jakościowej. Świetnie prezentuje się również strona producenta https://www.darroze-armagnacs.com/en/. Dla mnie wielkim plusem są informacje podane w języku angielskim, ponieważ francuskim nie władam. Co do zasady zauważyłem, że producenci armaniaków stronią od języka swoich bliskich braci Anglików 🙂
Po długiej przerwie pojawia się w końcu nowa pozycja na mojej warszawskiej mapie armaniaków. Tym razem, jeszcze przed zamknięciem lokali gastronomicznych i barów spowodowanym pandemią, udało mi się dotrzeć do Mielżyński Wines Spirits Specialities. Ładne miejsce napchane bogato wyglądającymi ludźmi, trochę nie w moim klimacie. Jest to natomiast jedyny dystrybutor armaniaków Darroze w Polsce.
Z całego serca życzę wszystkim Wesołych Świąt. Za nami trudny rok, a przed nami nieznane. Niech chwile spędzone z rodziną czy przyjaciółmi uświetni jakiś wyjątkowy trunek. Wszyscy na to zasłużyliśmy.
Write a Reply or Comment